Kibic w zasadzie może oddychać, tak w wolnym tłumaczeniu należy interpretować przepis 76 prawa brydżowego, traktujący o widzach, potocznie zwanych kibicami.
Kibice potrafią być zmorą brydża, o czym boleśnie przekonali się gracze pewnego dość znanego nowojorskiego klubu.
Grano sobie roberki. W pierwszym rozdaniu NS zagrali końcówkę czyli tzw. partię. Kolejne rozdanie było następujące:
rozd. 2 Rozd. E, po partii: NS |
♠ AKD ♥ 108762 ♦ 854 ♣ 93 |
|
♠ W985 ♥ AKDW ♦ W2 ♣ D72 |
![]() |
♠ 10764 ♥ 54 ♦ D ♣ W108654 |
♠ 32 ♥ 93 ♦ AK109763 ♣ AK |
W | N | E | S |
— | — | pas | 5♦ |
pasy… |
W zaatakował asem i królem kier, po czym popadł w karpiele. Tymczasem kibic siedzący pomiędzy W i S, więc mający pełne rozeznanie w rozkładzie, ale beznadziejną analizę stwierdził: Graj co chcesz i tak nie obłożysz. Na takie dictum W pokazał karty, co również uczynili S i E. Jednak E widząc pełen rozkład zaprotestował: Następny kier obłoży kontrakt, przebiję go damą atu, co wypromuje waleta mojemu partnerowi. Wszyscy zzielenieli, a kibic posiniał. Wezwano sędziego klubowego, który po rozważeniu wszystkich opcji (włącznie z zasugerowaną tytułem poczytnego w czasach prylu kryminału Jerzego Edigeya) podjął iście salomonową decyzję. N i S dostają po 800 pkt. (100 za 5♦ swoje i 700 za robra), a W i E po 100 pkt. (za obłożenie 5♦ bez jednej). Ponieważ bilans nie będzie się zgadzał, to różnicę każdemu graczowi wypłaci kibic. Na szczęście grano tylko po 1/10 centa za punkt, więc wypłata kibica za wysoka nie była, ale co się biedak nawstydził, to jego.
(wykorzystałem artykuł Any Roth w csbnews – A Kibitzer erred)
A co by się stało, gdyby takie zdarzenie miało miejsce w turnieju?
Jakieś sugestie?