… gry w bule.
Zasady gry w bule, zwaną również petanką, są bardzo proste: drużyny 2- lub 3-osobowe rywalizują ze sobą, która z nich umieści bliżej świnki swoje bule. Że co? Że nie rozumiecie? Myśmy też nie rozumieli, ale od czego mieliśmy nauczyciela i mistrza petanki zarazem w osobie pana Marszałka Marka Borowskiego, który we Francji i innych krajach z sukcesami grę w bule uprawiał.
Ta mała kulka to świnka i jest zazwyczaj kawałkiem okrągłego plastiku. Te większe to właśnie bule czyli stalowe kule o ciężarze ok 800 g z różną grawerką, co by można przypisać je do danej drużyny.
Zaznaczamy miejsce, z którego będziemy ciskać bulami, ale pierwej ciskamy świnkę na odległość 5-10 m. I zaczynamy. Wystartowało 6 drużyn.
Im bula bliżej świnki, tym lepiej. Zazwyczaj wystarcza ocena „na oko”, ale częstokroć odległość trzeba było zmierzyć nieco precyzyjniej i wówczas wkraczał sędzia Marek Borowski.
54,3 cm vs 54,6 cm i …wszystko jasne.
Czasem bywało gorąco i zawodnik błagał niebiosa …i sędziego…
…ale sędzia był nieubłagany.
Rzuca się zazwyczaj jedną ręką podkręcając bulę…
…ale moja żona Jola wynalazła rzut naprędce nazwany „oburęcznym międzynożnym”, który wprawdzie punktów za dużo nie przynosił, ale dużo radości i owszem.
Turniej wygrali Cecylia i Andrzej Jarmużek i ciekawe czy zgadniecie, którzy to 🙂 🙂 🙂
Po turnieju drużynowym zagraliśmy mecz o Superpuchar, liderzy wszystkich sześciu drużyn kontra Nauczyciel i Mistrz Marek Borowski.
Mimo usilnych naszych starań Mistrz nie dał nam szans obijając nas bezlitośnie 8:4. Odgrażamy się, że przy następnych wczasach weźmiemy srogi rewanż.
Choć ponoć nie za to ojciec bił syna…
Niemniej turniej w bule już na stałe zagości na naszych wczasach w przepięknej Bartlowiznie.